
Wiadomo o co chodzi, rozrząd był luźny i napierda*** w pokrywę, auto jeździło odpalalo, nawet nie zgubiło mocy, jednak na jałowych obrotach się dusił i gasł, wizyta u mechanika, wiadomo rozrząd do wymiany, koszta koło 2,5tys za wszystko i to minimum (dodam ze od około 20tys, auto zaczyna wpierdal** ślizgi, pojawiają się plastiki w filtrze oleju) długo się nie zastanawiając, stwierdziłem ze kupie sam napinacz i zobaczymy czy to coś zmieni, po lekturze wielu forów podchodziłem do tego tematu bardzo niechętnie bo „i tak pewnie ch** to da”
Dzisiaj napinacz przyszedł, nie ukrywam ze bez płaskiego klucza 27 nie radzę do tego podchodzić, ja sobie musiałem radzić franzucem i kluczem nasadkowym, gdyby nie węże idące obok napinacza byłoby dużo prościej


Nie ruszałem napinacza profilaktycznie bo wszystko działało ok, co się okazało Stary napinacz się zaciął, przez co rozrząd był luźny, tutaj efekt wymiany
To co zauważyłem, przy dojeżdżaniu do świateł, obroty nie spadają poniżej 600-700 co było częstym przypadkiem mojej buni, trzeba było dodać gazu przy ruszeniu dosyć mocno inaczej wpadal w wibracje, już jest ok, autko zbiera się równo i liniowo, bez zabkowania, nawet chce pomielic kołami przy ruszaniu co po roku użytkowania jest dla mnie miłym zaskoczeniem, bo po wielu walkach auto w końcu działa tak jak powinno

Także w wielkim skrócie, użytkownicy n42b20, jeżeli jeszcze nie ruszaliscie napinacza a wystaje z bloku silnika gruba śruba, lepiej się tym zająć
