Hej!
Jeżdze moim cudownym n42 od ponad 5 lat i nigdy nie miałam z nim problemu, aż do teraz. Zaczeło się od sporadycznego nagłego gaśniecia. Winowajca czujnik wałka mimośrodkowego wyminiony oczywiście na ori.
Zaraz po tym czujniku padł czujnik wału korbowego auto gasło tez nagle lub kreciło ale nie odpało. Podejerzenie rozrząd, ale ponoć (ponoć bo mechanik sprawdzał przy wymianienie pierwszego czunika) sprawdzony i wszytsko ok.
No to wymieniam kolejny czujnik. 2 tygodnie jazdy i po nagłym przyspieszeniu i ostrym hamawaniu zaczyna trząść silnikiem tak jakby chciał zgasnąć, ale to się nie dzieje skaczą obroty [200-500] gasze odpalam i jak gdyby nic jezdzi. Kolejne dwa tygodnie ta sama sytuacja i znowu tylko tym razem gaśnie od razu. Jade znowu pod kompa i co kolejny czujnik tym razem wałek dolotowy.
I tutaj moje pytanie jaka może być przyczyna tak padających czujników?? Bo jak narazie słysze tylko 'ten typ tak ma'. Dodam jeszcze ze pojawia się błąd regulatora napięcia (który oczywiście w końcu wymienie) cudowni fachowcy przy pełnej regenreacji alternatora chyba o tym zapomnieli

Do tego martwią mnie dość niskie obroty na P i N lekko ponad 500 przez nie trzesię mi autem.
Innych błedów nie ma.
Bardzo proszę o jakąkolwiek pomoc bo mi już ręcę opadają, może ktoś ma jakiś pomysł? (oprócz złomu, lubie to auto)
Z góry dzięki za pomoc.