jakieś 1,5tyg kupiłem e46 z 99' sedan 1.9 pb + lpg za 10,500. Specjalnie oglądałem w takich pieniądzach sedany przedlift bo wiedziałem, że za taką kase coupe albo wyższe pojemności to raczej niezle gruzy.
Samochód wyglądał generalnie bardzo ładnie. Bardzo bogate wyposażenie, nie wiem czy da się tam więcej wepchnąć, zderzaki od mpakietu - przód z lewej trochę źle założony. Widziałem, że coś się z samochodem działo, bo na masce wgniecenie lekkie (podobno po lekkiej kolizji), przetarcia bardzo lekkie na drzwiach z lewej od kierowcy, i popękane uszczelki trochę na drzwiach pasażera. Generalnie wszystko wyglądało OK.
zabrałem ją na przejażdżkę. Najpierw ja, później kumpel, który zna się trochę bardziej i e46 swoje przejeździł. Było ok więc na stację diagnostyczną. Zapłaciłem gościowi specjalnie 2x tyle, żeby dobrze samochód obejrzał. Wszsytko spoko, tylko nie podpiął do kompa bo zabrakło czasu. Z tego co sprawdził tylko ręczny do regulacji i opony z przodu do zmiany.
Sprawdziłem VIN i dokumentacje. wszystko pełne. Gość był drugim właścicielem i miał bete od 5 lat w polsce. Pełna dokumentacja nawet od 1 właściciela z niemiec. Wszystko było.
Dorzucił mi zimówki i po lekkich negocjacjach poszła za 10500.
Wracałem do domu ok. 150km. Pod sam koniec wywaliło chceck engine.
Następnego dnia silnik zaczął klekotać - tylko na zimnym i tylko na samym początku przez chwile.
Zaczął dymić i to bardzo mocno na biało.
Zrobili ręczny, zmienili olej - był czarny. Niby wymieniany 5tys temu ale karteczkę to każdy może nalepić, a syf niesamowity.
Po zmianie oleju i przy jeździe na pb wszystko ustało. (check pewnie od gazu, trzeba do gazownika podjechać i sie ogarnie)
Po 3 dniach temperatura skoczyła na max. Podjechał kumpel, odpowietrzył i zalał nowy płyn. Wszystko ciekło. Udało się dojechać kawałek na warsztat. Chłodnica była pęknięta więc włożyli nową. No i tu się zaczęły jaja.. ledwo zjechał z warsztatu i taki dym poleciał na biało, że nie było widać nic i niczego. Do tego jakieś dziwne dźwięki jakby tarcia. płyn chodniczy lekko wywaliło.
Mechanik stwierdził, że muszą go rozebrać i sprawdzić. Najprawdopodobniej może to być uszelka pod głowicą. Dodam, że był też problem z wykręceniem jednej świecy.
Wcześniej przed wymianą oleju był wpiety pod komputer i wyrzuciło tylko błąd 142.
Sprzedający zwrócił mi 5250 - połowę kwoty zakupu. Twierdził, że kasował chcecka bo wiedzial, że jest od gazu. O chłodnicy nic nie wiedział, a silnik klekotał, ale mechanik powiedział że wszystko jest OK..
Słuchajcie. Co z tym zrobić? Faktycznie wygląda to na uszczelkę? Już włożyłem w ten samochód trochę kasy - robota blacharska, lakiernicza, wymieniona chłodnica na nową boscha, halogeny, wszystkie fitry oleje itp.
Jest szansa, że zamknę się tutaj jakimś małym kosztem 1000-5000tyś naprawiając ten silnik? Na co wam to wygląda?
Proszę o pomoc, bo kupiłem samochód, a przez 90% stoi na warsztacie
