Witam,
Pytanko mam do posiadaczy M47. Macie u siebie także "słaby spód"? Od zakupu auta mam wrażenie, że auto jest mulaste do 2k rpm. Później idzie jak z procy, ale chodzi mi o taki przykład. Próg spowalniający, wrzucam dwójkę, przejeżdżam i wciskam gaz i to auto ledwo przyspiesza. Stąd moje pytanie. Wcześniej miałem Clio i bardzo fajnie sobie radziło po mieście, gdzie właśnie ten przedział obrotowy się najczęściej wykorzystuje, podobnie ojca Meganka, a tu póki nie dostanie prawie 2k rpm to bieda jest. Nie wiem czy tak ma być czy tylko ja mam takie wrażenie jeżdżąc innymi autami. Oczywiście nie chodzi mi o jakieś niewiadomo jakie osiągi w tym przedziale.

Chyba każdy diesel ma taką charakterystykę. Sprężarka załącza się przy +/- 2000 obrotów i do tego momentu silnik jest 'mulasty'. Rodzice mieli passata 2.0 Tdi, teraz kugę 2.0 Tdci i ok 1800 obrotów dopiero zaczynają dobrze iść.
Nieraz też jeździłem innymi dieslami i zawsze jest tak samo. Tak po prostu jest.

Może też mam takie wrażenie, bo 1,5DCI ma małą sprężarkę, więc i mało spalin jest potrzebnych do napędzenia jej, przez co silnik wcześniej się budzi. A i masa auta jest mniejsza, więc chyba tylko ja mam takie wrażenie.

Sąsiad też tak miał. Zsunął się wąż od intercoolera.

Panowie, temat dalej nie daje mi spokoju, czy winą słabego dołu może być "zawieszona" sztanga od turbo? Ewentualnie jak to sprawdzić w jakiś pewny sposób?