Ostatnio chcialem sprzedac swoje Audi a8 Quattro 97r. z przebiegiem 155 tys. km i sie wyleczylem ze sprzedazy. Wystawilem auto za zaporowa cene 20tys. zl. Z dwoma kompletami kol letnich i zimowych, pelna dokumentacja, briefem (sam sprowadzalem 7 lat temu), ksiazka serwisowa, kompletem kluczykow, rachunkami za naprawy itp. itd.
Mialem jeden telefon i jedynego ogladajacego. W srodku zimy przyjechal gosciu Polonezem Caro na lysych oponach. Ledwo do mnie dojechal

Zanim wylaczyl silnik musial wylaczac swiatla i ostro przy tym gazowal (zupelnie nie wiem w jakim celu). Pokazuje mu moje cacko, a on nawet nie chce patrzyc na zgromadzona przeze mnie dokumentacje. Glupie teksty typu, ze silnik jeszcze cieply. Ja na to, ze autem normalnie jezdze i wczesniej tego dnia bylem w sklepie i silnik byl jeszcze letni. Od razu sie laduje do srodka i chce wyjezdzac z garazu. Przerazony faktem czym gosciu przed chwila sie do mnie dokulal i chce mi wyjezdzac 300KM maszyna z napedem na 4, na nowych zimowkach, auto dalem mu poprowadzic dopiero po wyjezdzie z posesji. Po jezdzie probnej gosciu mi mowi, ze on w zasadzie sie na razie rozglada i pyta sie za ile oddam jesli bylby zainteresowany, i czy zgadzam sie na sprawdzenie auta w ASO itp. Po wszystkich moich zapewnieniach i mojej zgodzie (jedyne zastrzezenie, ze musi oddac na paliwo jesli chce zebym to auto odstawil do ASO), gosciu odjezdza i nigdy juz nie dzwoni.
Po tej "probie zakupu" wycofalem moje autko ze sprzedazy. Nikomu nie sprzedam mojej zabawki. Ostatniej zimy w okolicy nikt nie kwapil sie, zeby przyjechac i odsniezyc drogi. Robilem za plug sniezny, odsniezylem wszystkim sasiadom podjazdy i kazdy sie dziwil, ze taka limuzyna mozna tak porajdowac. Teraz sobie spokojnie stoi w garazu i rdzewieje. Ups nie rdzewieje - jest cale z aluminium. Ciekawe dlaczego ten gosciu od Poloneza tak kwapliwie szukal wszedzie tej rdzy
