Hmmm... konstrukcyjną wyższość B25/B30 nad B22 wyczytałem gdzieś w Internecie i tak mi zostało w głowie. Czy zatem padające pierścienie olejowe to domena wszystkich silników M54? W jaki sposób do tego dochodzi i czy są przed tym jakieś oznaki, że ich koniec się zbliża?

W przedliftach bardzo podobają mi się lampy przednie, a w kombinacji z tylnymi lampami poliftowymi szczególnie sedany wyglądają moim zdaniem genialnie. M52TUB28 brzmi naprawdę zachęcająco ale złapać dobrze utrzymanego przedlifta i to z tym silnikiem graniczy z cudem, więc dla komfortu zacząłem rozglądać się za 325 i 330 (fl). Przebiegiem za bardzo się nie sugeruję, bo wolę kupić 280,000 przejechane po autobahnach, aniżeli 180.000 przestane w korkach i przetoczone po polskich szosach. Sam mam Mondeo MK3 z przebiegiem nie przekraczającym jeszcze 170,000, ale poprzedni właściciel (z rodziny) tak je zaniedbywał, że na starcie ładowałem w ten samochód 3000 zł żeby tylko wyjechał z garażu o własnych siłach.

Miałem się podpinać pod inny temat, ale nie chcę się wcinać ze swoimi pytaniami skoro chłop już szuka konkretnych modeli.

Moje doświadczenie z BMW jest znikome, podobnie z kupnem używanego auta, ale kiedyś trzeba wyjść ze strefy komfortu i wprowadzić trochę zmian w życiu. Czytam fora, Bimmer wiki i oglądam filmy tematyczne na YT żeby jak najbardziej zapoznać się z tym modelem i zminimalizować ryzyko wbicia się na minę.
Wymagania, które sobie postawiłem to tradycyjnie dobry stan utrzymania i możliwie niski przebieg. Z tych realnych to buda sedan, silnik benzynowy, manualna skrzynia biegów i tutaj zaczyna się finezja. Standardowo pod maską chciałbym mieć R6 nie tylko ze względu na moc, ale z tego co wyczytałem też stabilność. Widziałem wiele pochlebnych opinii o M52TUB28, ale biorąc pod uwagę, że to silniki przedliftowe to skreśliłem je ze swoich wyszukiwań głównie przez to, że te samochody mają już 20 lat.
Stoję między M54B22, M54B25 i M54B30. Początkowo uwzglęniałem B22 biorąc pod uwagę fakt, że chcę przesiąść się ze 120-konnego Mondeo, więc 400 kg mniej wagi, 170 koni i RWD pewnie urwą mi głowę, ale gdzieś wyczytałem, że o wiele bardziej "pancerne" są B25 i B30. Mój budżet to w obecnej chwili 30.000 zł (wiadomo nie zależy mi na wydaniu ostatniego grosza, ale oswoiłem się z myślą, że +/- 25.000 będę musiał wyłożyć), więc uznałem, że jak już się za to brać to porządnie i celować w mocniejszy silnik, bo i frajdy więcej, a jak ma być wytrzymalszy to jeszcze lepiej. Zadawałem kiedyś pytanie dotyczące M54 i dowiedziałem się, że bolączką są pierścienie tak więc chcę opracować wszystkie czarne scenariusze. Katem samochodowym nie jestem, robię w roku maksymalnie 3000 km tylko, że dużo stoję w stołecznych korkach. Na obecną chwilę wynajmuję garaż, więc przez większość czasu bolid nie będzie stał na ulicy, a też na serwis i generalną opiekę nie poskąpię groszem jeżeli ma to oznaczać, że auto będzie zdrowe.
Moją największą bolączką jest to, że ze znajomych większość porusza się ZTM-owskimi Solarisami, a o BMW wiedzą tylko tyle, że to auto dresiarni. Już od dobrego roku przeglądam regularnie serwisy aukcyjne tylko, że po założeniu filtrów z 2500 wyników dostaję 10 i jest to trochę przytłaczające. Powoli zaczynam co raz poważniej rozmyślać nad zakupem auta w krajach niemieckojęzycznych, bądź krajach beneluksu tyle, że niemiecki jest u mnie na poziomie podstawowym, francuski na znikomym, a jedynie po angielsku jestem w stanie biegle prowadzić konwersację.

Komis samochodowy, który zdjęcia aut robi w krzakach. Już chyba to powinno zapalić czerwoną lampkę.

Oczywiście bezpośrednio od Niemca za 7100 zł, podczas kiedy nawet popierdółki 116 PS na takim mobile.de chodzą po dwa tysiące euro i to z przebiegiem 200.000 km. Do tego ten rocznik 2003, model 2004. Tradycyjnie bez VINu.

Gusta gustami, ale te kompoty E46 są szpetne jak noc. Dupska to kompotowe dreiery nigdy nie miały ładnego, ale chociaż takie E36 z przodu wygląda ładnie. To już lepiej odłożyć pieniądze i kupić sobie jedynkę, bo i nowszy i wygląda jako tako.

Szczerze mówiąc to albo imgur.com, albo postimages.com. Tak naprawdę to imgur byłby najlepszy, kompresuje trochę zdjęcia, ale to raczej nie problem o ile nie robicie artystycznych zdjęć zderzaków w 4K.
Te wszystkie zapodajki, banki fotek i inne syfy usuwają zdjęcia po dwóch miesiącach. Właśnie przejrzałem parę tematów w Showroomie i ciężko wynaleźć działający link.

A Photobucket i Imageshack to należy w 2003 roku zostawić.

W żadnym wypadku nie chcę zrobić z tego jakiejś lokaty. Grunt w tym, że auta jeszcze jeżdżą i fajnie wyglądają. Zależy tylko w jakim przedziale cenowym się to zamyka. 20-25k byłbym w stanie wyłożyć jeśli byłaby jezdna i ewentualnie stopniowo dopieszczać. Widziałem sporo w okolicach 20k na mobile.de i na olx, które wyglądały jak przyzwoite egzemplarze. Widziałem też te odpicowane za 40k w górę, ale to już V8, które sobie na starcie odpuszczam.

Hmmmm, może niewłaściwie użyłem określenia dupowóz. Zamierzam kupić samochód, który nie zdechnie w trasie, ale który też będzie sprawiał radość z jazdy. Nie mam zamiaru trzymać przyszłej bety pod kocem, ale nie zamierzam też upalać jej na parkingach i zalewać miodem z trocinami.
Na obecną chwilę mój budżet na E46 stoi przy 20k, a widząc oferty na olx czy mobile.de widzę parę przykładów E34, które oscylują wokół tej samej półki cenowej. Zastanawiam się, biorąc pod uwagę, że silnik nie będzie klekotał, podłoga się ostała, a wlew nie jest zeżarty przez rdzę, czy nie szarpnąć starszego modelu. Szczerze martwię się tylko o dostępność części i o to jak dużo roboty trzeba włożyć żeby utrzymać klasyka przy życiu.

Tak się zastanawiam jak wygląda posiadanie E34 w dzisiejszych czasach. Wiem, że mnóstwo luda spuszcza się, że łohoho young timer i że ceny będą leciały w górę, natomiast przeglądam sobie otomoto, olxy i mobilkę.de i nawet po założeniu moich rygorystycznych filtrów z benzyniakami, manualami, nie bitymi (wiadomo, że kłamią, ale chodzi o statystykę), rocznikami z końcówki produkcji to i tak pozostaje spora liczba rekinów w przystępnej cenie.
Obecnie odkładam pieniądze na e czery sześ, bo E36 w okolicy + 200 km to już przeważająco driftowozy, ale lekko mnie korci żeby rozejrzeć się za piątkami, bo jestem przyzwyczajony do większej budy, a i nie zależy mi jakoś wielce żeby zarzucała dupą na każdym zakręcie. Poza tym mam lekkie zboczenie w kierunku motoryzacji z 90-tych, a tak sobie myślałem, że pakując pieniądze w starsze auto może będzie można je w przyszłości przerobić na hehe projekt i pomnożyć wartość.
Zanim mnie ktoś pacnie, że szukaj ciulu, bo tematów mnogo to powiem, że szukałem, ale głównie są to tematy sprzed 10 lat kiedy te samochody nie miały jeszcze kultowego statusu i nie były wyłapywane (i były kuwa o 10 lat młodsze i nie zakatowane).

Jak wygląda wkład finansowy w takie auto, bo studiuję i nie zarabiam kroci, ale też nie przepuszczam hajsu na lewo i prawo. Czy jest sens pakować się w coś takiego jeśli byłaby to pierwsza beta pod domem. No i wiadomo zamysł taki żeby słuzyła jako dupowóz, a nie garażowa lalka wypuszczana jedynie na wietrzenie budy w lecie (chociaż garaż mam i będę się nią opiekował).

A no właśnie, jeszcze mi się mylą zmiany niekosmetyczne w liftach.

Ile kosztuje wymiana/regeneracja tych pierścieni? Osobiście od jakiegoś czasu głównie oglądałem się za M54B25, ale to tylko dlatego, że gdzieś wyczytałem bardzo pozytywną recenzję na temat tego silnika. W głowie mi rzecz jasna tylko R6, ale tak się zastanawiam czy brać pod uwagę M54B22, czy jak już to szukać 2.5 i 3.0 nie bawiąc się w pół środki.

To ja się podepnę pod pytanie.

Jaki silnik jest najtrwalszy i najlepiej znosi ząb czasu? Wiadomo, że wszystko zależy od użytkownika i jak ktoś notorycznie upala to będzie jeździł na lawecie, ale chodzi mi o jakość wykonania. Poziom betoznastwa u mnie nikły, toteż chcę się podszkolić. Czytałem już tutaj, że eNkom pada valvetronic, a M52'ki z poliftowych 320i lubią wypić olej.

Do kupna E46 powolutku się przymierzam, ale najpierw chcę zgłębić wiedzę, bo niestety w moim towarzystwie nikt o BMW nie ma pojęcia i jedyne co mi zostaje to oglądać filmiki POV na YT.

Przyszedłem dzielić pasję do awiacji.